poniedziałek, 12 stycznia 2015

Historia, czyli: co, jak i dlaczego...

Witam na moim pierwszym blogu w życiu.
     Skąd ten pomysł? Chęć analizy siebie. Otrzymywanie i dawanie porad i wsparcia w zmienianiu swojego życia na lepsze.
     Na początek parę słów o mnie, byście mogli nakreślić sobie jakieś wyobrażenie mojej osoby, by nawiązać jakąś nić zaufania i zażyłości, która pozwoli nam wymieniać się poglądami i wiedzą.
     W marcu kończę 23 lata- wiek, w którym od zawsze myślałam, że będę mieć już rodzinkę, pracę, skończone studia. Stety-niestety wszystko potoczyło się inaczej. Od najmłodszych lat byłam drobną, zawsze najniższą i najbardziej wątłą przedstawicielka płci żeńskiej w kolejnych klasach. W 3.klasie liceum przy wzroście 1,60m ważyłam 50kg, przy czym moje ciało było atletycznie smukłe i umięśnione, bez grama tłuszczu z jego odrobina na klatce piersiowej. Gdy na pierwszym roku studiów rodzice się rozwodzili w wielkiej burzy i aferze, sięgałam po słodycze (POTĘŻNE ilości i fast foody, zapijane napojami typu cola, sprite itp.). Tak- jak wiele z Was zajadałam smutki i stres- co niestety uświadomiłam sobie zbyt późno, gdy po "wielkiej rewolucji", o której opowiem za chwilę, moja waga przy tym samym wciąż wzroście wyniosła 78kg (??!!). Przez dwa lata byłam w pozornie szczęśliwym związku, zamieszkałam z chłopakiem, który pokazał swoje prawdziwe oblicze- zaczął mnie bić, gnębić psychicznie bardziej niż poprzednio (ale przecież, jak zamieszkamy to się zmieni), straciłam wszystkich przyjaciół- teraz bym ich już tak nie nazwała- wpadłam w pracoholizm, a w trakcie pracy jedyne na co miałam czas to batonik w biegu, kebab jedzony w trakcie drogi- niektórzy z Was znają to, prawda? Do tego Mama Dobra Rada: Zrób coś z sobą, nie widzisz co się z Tobą dzieje? Ale przytyłaś, Nogi jak baleron- pokrzepiające i aż człowieka targa pakiet motywacyjny, by zrzucić zbędne kilogramy. Tak, YHM. Takie słowa osób, od których oczekujemy wsparcia powodują raczej, że automatycznie ślinka cieknie na samą myśl o najbardziej oblesnym i ociekającym tłuszczem i sosem hamburgerze! W 2013r. poznałam moejgo obecnego chłopaka, z którym jestem najszczęśliwsza na świecie. Pokazał mi jak powinno się traktować kochanego przez nas człowieka, i że także (O DZIWO!) zasługuję na troskę i szacunek. Wróciłam do Mamy i Brata, zmieniłam pracę, rozstałam się z tamtym 'partnerem' i nieśmiało rozpoczęłam nowy- szczęśliwy związek. Jarzmo całego nieszczęścia i stresu jakie na mnie spadły jednak pozostały.

+28kg w 2,5roku
waga z 1.01.2014r: 78kg, wzrost 1,60m.

     Pewnie duża część z Was straciła oddech na minutę. Ale tak- da się. 
Jednak jest też i dobra wiadomość! Od 1.01.2014r, kiedy to po raz ostatni się ważyłam przed grudniem, nie zajadając smutków- bo zniknęły, a zastąpił je relaks i błoga radość z prawdziwie pięknej miłości, pełnej szacunku i oddania, ani stresu- odnalazłam nowe sposoby na zwalczanie go, SCHUDŁAM  do 67kg!

W kolejnych postach opiszę, jak zmieniły się moje nawyki żywieniowe, jak to się stało, że zdrowo i w sumie nieświadomie straciłam część swojego nadbagażu. 
Opowiem o przedsięwzięciu, jakiego się podjęłam, dodam zdjęcia.
Chętnie przeczytam Wasze historie, uwagi, oczekiwania, jeśli jakiekolwiek macie. 
Wiem, że początki tutaj będą trudne, a Was- Czytelników, Współtwórców tego Dziennika będzie garstka. Jednak wierzę, że wspólnie rozkręcimy Bloga i stanie się on wykopaliskiem motywacji, porad dla nas wszystkich.


Z pozdrowieniami,
A.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz